Strony

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 31 :)

*Perspektywa Niny*
Kilka dni przed Wigilią..
Mam już dość! Kompletnie dość! Od tamtego czasu, kiedy przyjechaliśmy tu razem z Rossem , Nathalie siedzi zamknięta w pokoju i wgl. nie chce z nikim rozmawiać. Boję się, że wpadła już w depresję bo kilka razy znalazłam w śmietniku zakrwawioną żyletkę , a kiedy pytałam Nath dlaczego to robi to nawet na mnie nie spojrzała. Już nie mogę patrzeć jak ona cierpi. Paweł przyjeżdża do niej co najmniej 2 razy dziennie, ale teraz w tym okresie świątecznym poleciał z Magdą do Polski. Co prawda ja go na to namówiłam bo przecież w święta rodzina powinna być razem a my z Rossem zawsze jesteśmy we dwójkę, gdyż nasi rodzice niestety zginęli w wypadku. Mi także było z tym ciężko, ale życie toczy się dalej i nie ma co się załamywać. Dlatego postanowiłam że bez względu na to czy Nath będzie mnie słuchała czy nie , porozmawiam z nią.. Zapukałam do jej drzwi , lecz odpowiedziała mi cisza jak zawsze. Więc weszłam do jej pokoju sama. W pomieszczeniu panował mrok , gdyż dziewczyna zawsze zasłaniała okna i siedziała skulona w koncie.  
- Nat możemy pogadać? - spytałam chociaż znałam odpowiedź. Jak przypuszczałam dziewczyna spojrzała na mnie i pokiwała przecząco głową. Wkurzyłam się i szybkim ruchem ściągnęłam zasłony z okien. Od razu w pokoju zrobiło się jasno. I w tedy pierwszy raz ujrzałam Nathalie wyraźnie. Wyglądała jak wrak człowieka. Oczy czerwone od płaczu , włosy potargane , i to co mnie przeraziło najbardziej to to jak strasznie schudła. W pierwszej chwili żałowałam że tak strasznie się na nią wkurzyłam , lecz chwilę potem uświadomiła sobie , że jednak to jest jedyne wyjście z tej sytuacji. Wzięłam głęboki oddech i wykrzyczałam to co mi leży na sercu.
- Nathalie jesteś moją przyjaciółką , ale wkurzasz mnie ostatnio! - dziewczyna spojrzała lekko zdziwiona  - Chcesz tak siedzieć i się dołować?
- Wiesz, że jest mi ciężko.. - powiedziała w końcu cichym tonem
- Tak wiem, ale.. muszę ci to powiedzieć..
- Co? - spytała
- Zrozum w końcu , że to co było już nie wróci , że tego co było już nie zmienisz , że nie możesz cofnąć tego, co już się stało! - dziewczyna widocznie się zamyśliła
- Kendall nie jest wart twoich łez.. - podeszłam i kucnęłam przed nią - To ty powinnaś być na niego wściekła! Przecież to on oświadczył się innej i nie dał sobie przetłumaczyć, że ty go nie zdradziłaś! Ja na twoim miejscu znienawidziłabym go , a nie użalała się nad sobą...- teraz był  czas aby powiedzieć jakąś puentę więc wstałam i głośno powiedziałam -   Dlatego przestań w końcu oglądać się za siebie i myśleć o tym co było.. Spójrz w końcu PRZED siebie! - dumna ze swojej przemowy wyszłam zostawiając Nathalie by przemyślała sobie to co jej przed chwilą powiedziałam. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie herbatę i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń.. Jednak długo to nie nad chodziło...
*Perspektywa Nathalie*
Kiedy Nina wyszła dość długo zastanawiałam się nad tym co mi powiedziała. W końcu doszłam do wniosku, że miała rację! To ja powinnam nienawidzić Kendalla przecież nasze roztanie to tylko i wyłącznie jego wina. W tej chwili miałam w sercu złość. Dość tego użalania się nad sobą - pomyślałam. Czas wziąść się w garść ! - szybkim ruchem wstałam z podłogi , wyciągnęłam z walizki torebkę i wyszłam z pokoju.  Po cichu wymknęłam się z domu , przynajmniej tak mi się wydawało , ale niestety nie uszło to uwadze Rossowi , który właśnie wrócił ze spaceru.  Zdębiał jak mnie zobaczył. Nie dziwiłam mu się w końcu od dobrego miesiąca nie ruszałam się z pokoju a tu nagle jak gron z jasnego nieba wyszłam z domu.
- Eeee.. Nath? Gdzieś idziesz? - spytał nadal będąc w szoku
- Tak, nie martw się o mnie niedługo wrócę. - dodałam i chciałam odejść, lecz chłopak mnie zatrzymał - Nathalie co ty chcesz zrobić?
- Coś na co kiedyś nie starczyło odwagi. Zaczynam nowe życie. - uśmiechnęłam się do chłopaka , zatrzymałam jadącą taksówkę i odjechałam. Taksówkarz zawiózł mnie do salonu fryzierskiego. Podobno był najlepszy w Wichita. Zostałam przyjęta od razu , gdyż nie było takiego tłumu jak się spodziewałam.  Obsługiwał mnie jakiś koleś , po jego wyglądzie można było wywnioskować że jest gejem , ale ważne , żeby nie spieprzył mi fryzury.
- Witam Panią. Co robimy? - spytał , kiedy usiadłam na fotel
- Właśnie chciałabym przyciąć włosy. - zdecydowałam patrząc w swoje odbicie.
- Tylko końcówki? - spytał
- Nie..  - odparłam
- A więc dokąd sobie pani życzy? - spytał zaciekawiony
- Do ramion poproszę. - Koleś oczywiście spełnił moją prośbę i już po chwili widziałam moje długie pasma włosów na podłodze. Szczerze mówiąc zrobiło mi się trochę szkoda , ale było za późno by się wycofać. Cierpliwie czekałam aż w końcu gość skończy , kiedy usłyszałam jak jakiś koleś, który siedział na miejscu obok mnie  mówił do swojego najwidoczniej kumpla :
- Ehh.. muszę się w końcu nauczyć Polskiego , przecież nie będę ciągle pisał tweety z słownikiem w ręku.. a wgl. jak jest śniłaś po polsku? - spytał pisząc coś na telefonie.
- Śniłaś. - powiedziałam po Polsku. Oni na mnie spojrzeli a chłopak , który o to pytał szybko wystukał coś na komórce.
- Dzięki za pomoc. - uśmiechnął się do mnie - A wgl. jestem Kieran. - podał mi rękę
- Nathalie. - uścisnęłam mu dłoń
- A więc znasz Polski?
- No ba. Jestem prawdziwą Polką z krwi i kości. - zaśmiałam się
- To już wiem, dlaczego jesteś taka piękna. - odparł patrząc centralnie na mnie
- Oj dziękuje bardzo. - uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam wzrok.
- No gotowe. - powiedział w końcu fryzier , odwrócił mnie do lustra i ujrzałam siebie. Muszę przyznać , że wyglądałam nawet nieźle. - I jak podoba się?
- Tak.. wyglądam niesamowicie. Dziękuje panu bardzo. - powiedziałam wstając z fotela i uściskając dłoń chłopakowi
- Powodzenia. - szepnął mi na ucho
- Słucham? - spytałam zdziwiona
- Kiedy kobieta ścina włosy , to oznacza tylko jedno , zaczyna nowe życie. - odparł i mrugnął do mnie okiem
- Dziękuje..  ta wspaniała fryzura to pierwszy krok w moim nowym życiu. - dodałam i odeszłam zapłacić. Potem wyszłam z salonu , lecz jednak nie było dane mi iść , gdyż zatrzymał mnie nie jaki Kieran ze swoim kumplem.
- Hej , Nathalie mam do ciebie małą sprawę.. - oznajmił chłopak
- Tak? - zaciekawiłam się
- Znasz bardzo dobrze Polski , więc może mogłabyś mnie trochę podszkolić? -spytał nieśmiało
- Jasne, nie ma sprawy. Daj telefon. - rozkazałam, chłopak troszkę zdziwiony podał mi urządzenie a ja zapisałam mu swój numer. - Zadzwoń kiedy tylko chcesz. - oddałam chłopakowi jego własność i poszłam dalej. Poszłam do Salonu Tatuażu. Nie , nie oszalałam , zawsze marzyłam , żeby kiedyś zrobić sobie tatuaż , lecz jakoś zabrakło mi odwagi. Wytatułowałam sobie na karku napis "Never say never" . Dlaczego? Gdyż nigdy bym nie pomyślała , że wyjadę z mojej wioski i to jeszcze do L.A , na dodatek udało mi się zyskać te 5 minut sławy i , że będę chodziła z samym Kendallem Schmidtem , tak wiem to jest akurat zły przykład , ale jakby na to nie patrzeć to przecież mieliśmy też te dobre chwile spędzone razem , które na pewno będziemy dobrze wspominać , a to że skończyło się tak a nie inaczej to widocznie tego chciał los. Ale wracając bolało jak cholera , ale po jakiejś godzinnej udręce zobaczyłam efekt , który moim zdaniem był wart tego bólu. Pokochałam ten tatuaż i nawet zapragnęłam już innych , ale na razie ten jeden musi mi wystarczyć , muszę jeszcze przygotować przyjaciół na to. Chwilowo nie będą tego widzieć bo będę nosić rozpuszczone włosy by to jakoś zakryć , ale któregoś dnia pokażę im moje cudeńko:)Usatysfakcjonowana wyszłam z salonu i udałam się jeszcze na małe zakupy. Po jakiś 2 godzinach wróciłam do domu Rossa i Niny. Po cichutku weszłam do mieszkania. Usłyszałam jak Nina powtarza " Boże , gdzie ta Nathalie się podziewa" . Więc , żeby ją uspokoić szybko poszłam do salonu , w którym siedziała razem ze swoim bratem.
- Cześć już jestem. - oznajmiłam. Dziewczyna jak mnie zobaczyła od razu się poderwała i chyba chciała na mnie nakrzyczeć , ale zdziwiona dodała :
- Jej.. Nathalie jak ty pięknie wyglądasz..
- Dziękuje bardzo. To wszystko dzięki tobie , gdyby nie ty to nadal siedziałabym zamknięta w pokoju. A tak zaczynam od początku. - dziewczyna wzruszyła się na moje słowa , więc uściskałam ją mocno.
- Heh.. dobra dość tych czułości. A teraz pokazuj mi co tam sobie kupiłaś. - powiedziała obcierając łzy a ja ją zaprowadziłam do mojego pokoju i zaczął się przegląd. Kupiłam sobie kilka sukienek i co najważniejsze buty na wysokim obcasie , czółenka i koturny. Były dla mnie nie zbędne gdyż Kendall chciał , żebym chodziła tylko na płaskim obcasie , ale kiedy już nie jesteśmy razem to mogę zaszaleć.
- Nath..
- Tak? - spytałam wkładając buty do szafki.
- Paweł dzwonił i mówił , że twój ojciec był strasznie wściekły ,kiedy się dowiedział , że nie przyjechałaś razem z nimi.. - wyjaśniła. Trochę się zdenerwowałam , gdy to usłyszałam.
- To nic jakoś to im wyjaśnię..
- Podobno od wczoraj próbują się do cb dodzwonić.
- Fuck.. - zaczęłam nerwowo szukać telefonu. No tak rozwaliłam go , kiedy Kendall do mnie wydzwaniał... STOP! Dziewczyno przestań o nim w końcu myśleć. Skarciłam się w myślach i powiedziałam - Nina proszę cię możesz mi pożyczyć swój telefon?
- Tak , jasne trzymaj. - podała mi wyżej wymienioną rzecz a ja przełożyłam moją kartę do jej telefonu i włączyłam urządzenie. Od razu wyświetliło mi się 10 nieodebranych połączeń od .. Kendalla i 30 nieodebranych połączeń od rodziców i to od każdego z osobna..   Migiem wystukałam ich numer i zadzwoniłam. Oni oczywiście od razu z pretensjami dlaczego nie przyjechałam i nie odbieram telefonów. Ja spokojnie im wyjaśniłam, że musiałam zostać bo.. bo chłopacy spędzaliby święta sami a święta nie można zostawiać przyjaciół w potrzebie.. na szczęście uwierzyli mi i kazali odbierać kiedy dzwonią. Po rozłączeniu się doszło mi chyba z 15 SMS ów oj Julii. Pisała , że tęskni za mną i ma na dzieję , że w końcu odezwę się lub nie może doczekać się kiedy mnie w spotka. Kiedy czytałam te SMS od niej to aż mi łezka w oku się zakręciła..  Muszę coś wymyślić , żeby jak najszybciej spotkać się z Julią, bo strasznie się za nią stęskniłam..
Wigilia..
*Perspektywa Julii*
To już dziś - Wigilia. Od rana przygotowujemy z Moniką potrawy świąteczne.. No tak się złożyło , że Logan pogadał z Kendallem i się pogodzili jednak Monia cały czas nie chce znać blondyna. A że Carlos także się nie gniewa na niego to wróciliśmy do willi chłopaków. Co się jeszcze u nas zmieniło? A może to, że James roztał się z Victorią. Niestety podobno pokłócili się o to, że Vic myśli tylko o pracy a James już ją wgl. nie interesuje. Jest w tym ziarenko prawdy , ale James też powinien ją zrozumieć , dziewczyna się rozwija i jej kariera nabiera coraz większych obrotów i czasami brakuje jej czasu dla chłopaka a przecież Jamesowi też tak się zdarzało.. Ale wracając chłopacy pięknie udekorowali dom, oczywiście pod moim nadzorem :) Kiedy mój Latynos wypatrzył pierwszą gwiazdę usiedliśmy przed kominkiem i ja i Monika zaśpiewałyśmy kolędy po Polsku o dziwo Logan także się do nas dołączył a następnie podzieliliśmy się opłatkiem i w końcu zasiedliśmy do kolacji Wigilijnej, na którą chłopacy czekali chyba najbardziej xd Nie były to takie święta jak co roku u mnie w domu , wgl. nie było czuć tego świątecznego klimatu a poza tym wszyscy byliśmy przygnębieni zaczynając od Jamesa , kończąc na mnie..  Zjedliśmy posiłek praktycznie w ciszy tylko ja z Losem od czasu do czasu zaczęliśmy jakiś temat, ale rozmowa nam się wgl. nie kleiła. Razem z Monią pozmywałyśmy po kolacji a potem chłopacy włączyli Kevina  i nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Kendall , który postanowił spędzić święta z rodzicami, ale przecież on ma klucze.. Zdziwiona poszłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam...  

________________________________________________________________
Heeej moje laseczki :* Tak wiem, że długo nie dodawałam rozdziału, ale wiecie są wakacje i mam takiego lenia, że masakra xD A więc proszę o komentarze i do następnej <3 Pozdrawiam Aśka :***