czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 38



*Natalia*

Tego dnia obudziłam się ze strasznym bólem głowy, kartką i długopisem w ręce. Wokół było pełno pozgniatanych kartek. Co ja.. A tak! Z nadmiaru „ emocji” zaczęłam pisać piosenkę. Jak widać coś mi nie szło. Zaraz, a może jednak. Spojrzałam na kartkę, którą miałam w ręce i nie wierzyłam w to co widzę. W jedną noc napisałam teks piosenki? Nie żebym się chwaliła, ale była naprawdę dobra!
- „Pamiętam tylko twój wzrok, który krzyczał do mnie za mgłą, nie odchodź teraz stąd..”
- To jest piękne.. – usłyszałam za sobą głos Pawła – Jeszcze tylko dobra muzyka i będzie hicior!
- Długo tu jesteś? – spytałam zmieniając temat
- Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że przepłakałaś całą noc przez tego palanta! -  powiedział siadając koło mnie  - Więc.. napisałem dla Ciebie piosenkę, ale skoro masz inną to..
- Napisałeś dla mnie piosenkę? Pokaż mi ją! – powiedziałam a chłopak podał mi kartkę z tekstem
- „Nie powiem jak masz kochać mnie, lecz chcę to czuć być pewna, że wiesz. Tego potrzebuję dziś, chcę, żebyś zaskakiwał mnie „ – mało oczy mi z orbit nie wypadły – Jeny.. Paweł to jest świetne! Po prostu aż mi słów zabrakło..
- Cieszę się że Ci się podoba, bo zaśpiewasz ją już niedługo. – posłał mi tajemniczy uśmiech
- Co masz na myśli? – zdziwiłam się
- Mam namyśli twój pierwszy koncert! – wykrzyczał a ja siedziałam jak wryta. Że mój co?! KONCERT? Ja chyba śnię..
- No nie wierzę.. Paweł powiedz proszę, ze to jakiś żart
- Dobrze powiem to powoli.. BĘDZIESZ MIAŁA SWÓJ PIERWSZY KONCERT!! – wykrzyczał radośnie, a ja ze łzami w oczach i lekką nutą niedowierzania rzuciłam się chłopakowi na szyję – Hej, bo mnie zaraz udusisz..
- Przepraszam, ale po prostu.. eh, aż nie wiem co mam powiedzieć.. – byłam taka szczęśliwa, że żadne słowa tego nie potrafią wyrazić – Dziękuję Pawełku..
- Nie ma za co Natalko. – dodał całując mnie w czoło

Kilka godzin później.. 

*Kendall*

- Hej Kend.. może weźniemy Yumę , Sisi i pójdziemy na spacer co? – usłyszałem głos Kevina dobiegający zza drzwi mojego pokoju
- Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty.. – jestem wściekły na niego! Nie dość, że poderwał Nath tylko po to, żebym był zazdrosny to jeszcze sprawił, że ona mnie jeszcze bardziej nienawidzi
- No weź.. dobrze ci to zrobi.. trochę się w końcu wyluzujesz. – zerwałem się szybkim krokiem z łóżka, na którym obecnie leżałem i otworzyłem drzwi by wykrzyczeć temu palantowi co o nim myślę
- A czy to moja wina, że Nath nie chce do mnie wrócić?! – wydarłem się
- No gdyby nie ty i ta twoja urażona duma to do całej tej chorej sytuacji by nie doszło! – Kevin nie pozostał mi dłużny
- Ehh.. dlaczego to wszystko jest takie trudne! – wściekły walnąłem pięścią w ścianę
- No chodź przejdziemy się , pogadamy i zobaczysz, że poczujesz się lepiej. – dodał obejmując mnie ramieniem. Zrezygnowany w końcu dałem mu się namówić.  Kevin wziął Sisi, ja Yumę i pomaszerowaliśmy przed siebie. Po przejściu paru dobrych kilometrów i pogadaniu szczerze z Kevinem zmęczeni usiedliśmy na krawężniku.
- To co miedzy nami wszystko okey? – spytał chłopak podając mi dłoń, którą bez namysłu z uśmiechem uścisnąłem. Kevin mi wszystko wytłumaczył. Zrozumiałem , że chciał dla mnie jak najlepiej i  nigdy nie chciał mnie skrzywdzić. Z jednej strony czułem ulgę, że pogodziłem się z bratem, jednak z drugiej strony cały czas odczuwałem cholerną tęsknotę za Nathalią i winiłem siebie, że byłem kompletnym dupkiem. Ze smutkiem podniosłem wzrok i zauważyłem ją – moją ukochaną. Poderwałem się do pozycji stojącej, podałem zdziwionemu moim zachowaniem Kevinowi po czym szybkim krokiem zmierzałem ku dziewczynie, która właśnie spacerowała ze swoim ojcem. Wyglądała przepięknie. Miała na sobie śliczną niebieską, zwiewną sukienkę a do tego czarną marynarkę i wysokie szpilki. Jej brązowe kosmyki włosów rozwiewały na wietrze i spadały jej na czoło.
- Cześć Nath. -  przywitałem się
- Emm.. cześć. – dziewczyna była widocznie zdziwiona moją obecnością
- Dzień dobry! – to skierowałem so ojca Nathalie , na co ten tylko skinął głową
- Możemy pogadać? -  byłem strasznie przejęty. Chciałem wszystko jej wyjaśnić, jednak dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty ze mną rozmawiać :
- Ken.. to znaczy Nathan nie mam czasu by z tobą rozmawiać, a poza tym to chyba wszystko sobie wyjaśniliśmy? – brunetka chciała mnie spławić
- Natalia o co chodzi? – ojciec Nath zaczął się widocznie niepokoić całą zaistniałą sytuacją
- Eh.. tato posprzeczaliśmy się trochę i wszystko między nami jest skończone.
- Oh Natalko schowaj swoją sumę do kieszeni i pogadaj z przyjacielem, może jeszcze uda wam się dogadać? – dodał mężczyzna spokojnym tonem popychając córkę w moje ramiona. Wykorzystując sytuację, która spadła mi jak grom z jasnego nieba chwyciłem dziewczynę i ją mocno uściskałem.
- Proszę pogadajmy.. – szepnąłem jej na ucho błagalnym tonem. Brunetka w końcu się zgodziła , a jej ojciec zostawił nas sam na sam.
- Czego ty do cholery znowu chcesz?! – fuknęła rozwścieczona dziewczyna
- Jak to czego? Chcę w końcu normalnie z tobą pogadać! Ciągle mnie spławiasz i unikasz.. – dodałem co jeszcze bardziej ją zdenerwowało
- Nie jestem na każde twoje zawołanie! Ja także chciałam z tobą pogadać, kiedy myślałeś, że Cię zdradzałam, a ty najzwyczajniej w świecie w ogóle nie chciałeś wysłuchać jakichkolwiek wyjaśnień.. Wszystko kręci się wokół Ciebie! Bo Pan Schmidt wielce urażony, a to nagle rozkazuje mi się siebie słuchać. Wybacz, ale nie jestem twoją zabawką i nie chcę więcej przez Ciebie cierpieć.. – kiedy to wszystko powiedziała widziałem, że zrobiło jej się lżej, ja natomiast stałem jak kołek i czułem się jak kompletny palant.
- Hej Nath. – ku naszemu zaskoczeniu do rozmowy włączył się Kevin
- O kolejny! – była już naprawdę podminowana
- Rozumiem, że masz nas już dość, ale daj mu szansę się wytłumaczyć.. – dodał mój brat
- Wiecie co? Odczepcie się w końcu ode mnie! Dajcie wy mi święty spokój! – warknęła po czym szybkim krokiem dołączyła do ojca przypatrującego się całej rozmowie
- Ale Nath.. – Kevin chciał ją zatrzymać, jednak nie pozwoliłem mu
- Zostaw.. ona mnie nienawidzi. I to wszystko to tylko i wyłącznie moja wina.. – przyznałem ze smutkiem po czym wkładając ręce do kieszeni spodni, ze spuszczoną głową zacząłem iść przed siebie nie zwracając uwagi na wołanie blondyna. 

*Natalia* 

-Pogodziliście się? – spytał tata z nutką nadziei w głosie
- Nie. –  dodałam sucho i ruszyłam równym krokiem w kierunku naszego domu. Byłam zła a jednocześnie smutna. Tęsknię za nim jak cholera! Jeszcze kiedy mnie objął myślałam, że zaraz z płaczem rzucę się w jego ramiona, jednak musiałam zacisnąć zęby i udawać śliną, choć tak naprawdę czasami z tej bezsilności miałam ochotę się zabić.. Będąc już na werandzie z hukiem drzwi i łzami w oczach weszłam do mieszkania i widząc gości siedzących w salonie emocje trochę mi opadły. Na kanapie wygodnie rozsiadł się Kieran wpatrując się w Magdę jak w obrazek, ta natomiast siedziała czerwona jak burak na brzegu fotela obok Pawła, który gaworzył sobie z siedzącym obok Kierana – Deanem.
- Kogo moje piękne oczy widzą? – odparłam wchodząc do salonu a wzrok wszystkich skierował się na mnie.
- No witaj piękna! – Kieran z uśmiechem podszedł do mnie by mnie przytulić. Spojrzałam przelotnie na Magdę, której wyraz twarzy zmienił się diametralnie na pełen zazdrości.
- Co wy tu robicie? – spytałam witając się z Deanem
- Zniknęłaś tak nagle, bez pożegnania, więc musieliśmy to sprawdzić. – wyjaśnił Kieran ukazując swój rządek swoich białych perełek
-  O jak miło. – dodałam z szerokim uśmiechem
- A poza tym Kier ma do Ciebie pewną sprawę. – oznajmił z łobuzerskim uśmiechem Dean
- Doprawdy? No to zapraszam do mnie. – powiedziałam i zaprosiłam chłopców do mojego pokoju, gdzie usiadłam na parapecie i zaczęłam uważnie się przysłuchiwać.
- No więc.. to znaczy.. ja.. – Kieran nie potrafił się wysłowić
- No powiesz to w końcu czy nie?! – zirytowany Dean pośpieszał brata
- Chciałbym umówić się z Magdą! – chłopak zdenerwowanie zaczął przeczesywać swoje bujne włosy
- Uhuhuhuuu.. no dobra, ale do czego ja Ci jestem potrzebna? – zdziwiłam się
- Pójdziesz z nami, żebym czegoś za przeproszeniem nie spierdolił. – wyjaśnił
- To kiedy? – spytałam – I gdzie w ogóle idziemy? 
- Zamówiłem cztery bilety na dziś wieczór na jakąś komedię romantyczną. – odparł wyciągając z kieszeni wcześniej wspomnianą rzecz
- Kieran i komedia romantyczna.. – zaśmiał się Dean za co oberwał od szatyna
- Cztery bilety? Czyli ty też idziesz? – to pytanie skierowałam do blondyna na co skinął głową z przymusem
- No dobra to idź ją spytaj czy w ogóle się zgodzi.. – dodałam z zamiarem wyjścia z pokoju, jednak chłopak mnie zatrzymał
- Nath a nie mogłabyś ty.. – szatyn zaczął drapać się po karku
- Pff.. sam idź ją zapytaj. – razem z Deanem siłą zaprowadziliśmy chłopaka do kuchni, gdzie obecnie przebywała Magda, my zaś schowaliśmy się za ścianą by przysłuchać się całej rozmowie.
- Emm.. hej! – przywitał się Kieran
- No cześć. – odpowiedziała radośnie Magda
- Wiesz bo ten.. ja.. to znaczy.. ehh.. – widocznie Magda musiała mu naprawdę wpaść w oko, ze był aż tak przejęty
- Żal.. – skomentował cicho Dean na co się zaśmiałam
- Tak? –na twarzy dziewczyny pojawił się lekki uśmiech
- Umówisz się ze mną? – spytał na jednym wdechu wyczekując jej reakcji
- Może być fajnie.. – stwierdziła dziewczyna – Ok.
- Spoko. – Kier na luzie wyszedł z kuchni po czym, gdy zniknął Magdzie z pola widzenia zaczął cieszyć się jak mały chłopczyk nową zabawką.
- No to wpadniemy po was o ósmej. – oznajmił Dean po czym pożegnali się ze mną i wyszli

Wieczorem..

- Magda pospiesz się chłopaki są już na podjeździe! – poganiałam siostrę, która szykowała się od dwóch godzin
- Już, już.. już idę. – dziewczyna zabrała torebkę i razem wyszłyśmy z domu by następnie wsiąść do auta chłopaków. Ku naszemu zdziwieniu zatrzymał nas tata, który kazał Kieranowi i Deanowi się nami opiekować i strzec na każdym kroku. Chłopacy oczywiście bez sprzeciwu obiecali wykonać polecenie naszego ojca. Będąc już w kinie razem z Deanem postanowiliśmy zrobić psikusa Kieranowi uciekając do pobliskiej restauracji.
- Phahahaha widziałaś tą minę Kierana, kiedy zauważył, że spierdalamy? – blondyn nie mógł opanować śmiechu
- Co tam Kieran, najlepsza była Magda i to jej wściekłe spojrzenie! – humor także mi się udzielił. Dean był dobrym kumplem. Wyraźnie widział, że coś jest ze mną nie tak, dlatego zorganizował tą całą „ucieczkę” , żeby mnie choć trochę rozweselić. Cały czas Kier i Magda próbowali się do nas dodzwonić, jednak byliśmy tak pochłonięci rozmową, że nie zwracaliśmy na to większej uwagi. Tak naprawdę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Cieszy mnie to, że mam w końcu kogoś, z kim mogę tak po prostu pogadać.
- Oł.. – przerwał nagle swoją wypowiedź patrząc przed siebie
- Co? – zdziwiona spytałam
- Czy to nie przypadkiem twój eks patrzy się na mnie, jakby chciał mnie zabić? – wyjaśnił chłopak na co się odwróciłam i kiedy rzeczywiście ujrzałam za sobą siedzącego kilka stolików dalej Kendalla razem z Loganem , natychmiastowo wróciłam to tej pozycji w której siedziałam wcześniej.
- Nie.. Boże mam już go dość! – przyznałam
- Nie przejmuj się, kiedyś odpuści. – dodał pocieszająco Dean
- Ciekawe kiedy? – spytałam retorycznie
- Na przykład, kiedy się przekona, że nie jest jedynym facetem w twoim życiu – odparł z tajemniczym uśmieszkiem
- Dean co ty masz na myśli?
- Chcesz ze mną chodzić? – spytał wyczekując mojej reakcji
- Że co? – myślałam, że się przesłyszałam
- Oj no tylko tak na pokaz. – powiedział
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.. – do końca nie byłam przekonana, jednak sam fakt rozwścieczenia blondyna nie powiem podobał mi się
- Nie masz się czego obawiać kochanie.. – dodał chwytając mnie za ręce i głęboko wpatrując się w moje oczy.
- Oh.. Dean dlaczego nie pojawiłeś się wcześniej w moim życiu.. – odparłam teatralnie łapiąc się za serce. O mało co nie wybuchłam ze śmiechu.
- Pozwól skarbie, że odprowadzę Cię do domu. – chłopak wstał, podał mi rękę , którą później splotłam z moją i ruszyliśmy do wyjścia. Przelotnie spojrzałam na minę Schmidta, która okazywała ewidentną zazdrość. On wbijał mi nóż w serce będąc z tą blondyną to teraz niech on trochę pocierpi.  Całą drogę do domu on i Logan nas śledzili, dlatego będąc przed drzwiami wejściowymi mojego domu zrobiłam coś czego się nie spodziewałam, a tym bardziej Dean. Na pożegnanie pocałowałam chłopaka delikatnie w usta. Po czym zaczęłam wzrokiem szukać blondyna, który właśnie szybkim krokiem oddalał się w kierunku ich mieszkania.
- Dobranoc Dean! – rzuciłam szybko chłopakowi, który cały czas wmurowany stał i nie potrafił wydusić z siebie ani słowa.
- Cze- cze- cześć.. – wydukał, po czym otworzyłam wbiegłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Sama nie wiem czy to był dobry pomysł z całowaniem Deana, jednak mam nadzieję, że między nami nic za bardzo się nie zmieni.. A co do Kendalla to moje uczucia do niego są tak poplątane, że już nie mam pewności czy chciałabym z nim jeszcze kiedyś być..

~~*~~
Siemeczka! Strasznie was PRZEPRASZAM ze moją tak długą nie obecność. Mam strasznego lenia, więc wybaczcie :) Jak wam się podoba rozdział? Szczerze? Mi nie bardzo :/ Bywa xD  Dziękuję wam za ponad 22 tyś. wejść! Jesteście niesamowici! Dzięki, że jesteście <3 Buziaki Aśka  :**


Czytasz = Komentuj! :)